Not logged in | Log in | Sign Up
Ja na szczęście nie trafiam długich służb w wigilię. Ale ze dwa lata temu, kiedy miałem 5 taką do ok 20 to liczyłem ilu trafi się życzliwych pasażerów. Jedna sztuka. Złożyła życzenia, cytuję: "wesołych świąt, ale mógł pan dalej podjechać".
@Piotr Tomasik: U mnie wczoraj też tylko jeden życzliwy się trafił. Ale całkiem dobrze się jeździło, bo pomimo ruchu większego niż się spodziewałem to panował niesamowity spokój. @Luke: Wychodzę z założenia, że skoro nie mam jeszcze dzieci to mogę pracować w święta. Kompletnie mi to nie przeszkadza
Ja z kolei nawet chcę pracować w święta. Bezcenny spokój na mieście wieczorem w wigilię...
Jeżeli chodzi o moją zajezdnię to po godz. 19 wszystko już zjeżdżało do zajezdni z wyjątkiem dwóch Pes na 6/16 i jednego Citka na 20. Potem wyjechały mocno okrojone w stosunku do zwykłego rozkładu pociągi nocne
U nas zostały na mieście tramwaje linii: 0L, 0P, 2, 5, 7, 8, 9, 10, 11, 14/24 (ale tylko na połówce trasy), 20, 31 i 32 kursujące co 30 minut. Co ciekawe tramwaje nie jeździły puste. Ps. Fajne mamy awatary
No właśnie, twój awatar to spore zaskoczenie. Jeszcze nie tak dawno słyszałem, że stopiątki to zło? :P
Zapomniałem go usunąć Podtrzymuję, że stopiątki to zło. Unikam ich jak ognia. Ostatni raz jeździłem stopiątką w lipcu (w międzyczasie tylko szkoliłem na te wozy). Niestety zmianę na stopiątce mam jutro i chyba tym razem nie uda się nic zamanipulować.
Pieprzenie. Z punktu widzenia eksploatacji są gorsze wozy niż stopiątki w tym kraju. A stopiątki padają, bo wiek od ostatniej NG, bo utrzymanie zaplecza oraz bo wyścigowe rozkłady poprawione młodą kadrą pt. "Ja wszystko umiem, tu nic się nie psuje, tak mi mówili, Wy kłamiecie". Zaryzykuję, że porządnych szkoleń na tramwaj w tym kraju już nie ma (ale takich fest: nie znasz, nie wiesz, nie jeździsz).
Te wartości opóźnienia hamowania tak dopasowane do obecnych realiów, ta pewność hamowania na śliskiej szynie, ten komfort pracy...
Ale dobra widoczność, duża kabina, prostota obsługi... Ale warunek: orginalny pulpit. Zadbany Murzyn nie jest zły! A na śliskie chyba nie ma nic pewnego. Pamiętam swoje przerażenie jak fest poślizgnąłem się eNką (solo). Wydawało mi się, że tego "nie idzie zrobić".
Wiadomo, że nawet najlepszy tramwaj może kiedyś wpaść w poślizg. W każdym razie, gdy wczoraj mieliśmy bardzo śliską szynę i koledzy ze stopiątek nie byli w stanie zatrzymać się na przystanku bez użycia szynowych to ja w Škodzie szynowego użyłem 2 razy w ciągu zmiany (raz w sytuacji awaryjnej). A kabinę mam taką, że czasami na szkolenie zabieram sobie krzesło z dyspozytorni i spokojnie mieści się ono w kabinie. Miałem przez rok na stanie stopiątkę i potwierdzam, że jeśli już trzeba jeździć takim wozem to koniecznie "starym" (zetki, cztery pary drzwi).
Konfrontując hamowanie na śliskiej szynie: Pesą, 105 i Helmutem - Najlepiej hamuje mi się Helmutem, w drugiej kolejności 105 - widzę madę na szynie, wiem co robić i jak mniej więcej może się wagon zachować. A szynowych w Pesie nie użyłem i mam nadzieję, że nie będę musiał. Bolączką naszych 2012N jest brak możliwości samodzielnego uzupełnienia piasku, więc czasem dla zmiennika niewiele zostaje, a wagon szybko go zużywa.
W mojej hierarchii najwyżej jest 19T, później po kolei: 205WrAs, 16T, 105Na, a na samym dnie 204WrAs. Jak na razie we wszystkich wrocławskich tramwajach wyposażonych w piasecznice piasek ładuje się ręcznie (trwa to dosłownie moment o ile masz ostry nóż do cięcia worków). 19T mają pojemne piasecznice i są one stosunkowo oszczędne (szacuję, że na dzisiejszej brygadzie - 20,5h - wysypiemy mniej niż połowę objętości, więc bez zmian kierunku i tak by starczyło na całą zmianę). A szynowy w Škodzie mamy wyprowadzony na pulpit. Na śliskiej szynie możemy używać hamulca roboczego w taki sposób, aby nie zerwać przyczepności, a szynowym hamować impulsowo.
Stopiątka ma tę zaletę, że wszystkie osie są hamowane elektrodynamicznie. Gdy gdańskie 120NaG zaczynają się ślizgać, helmutom nic nie robi. Gdy helmuty zaczynają się ślizgać, stopiątką trzeba zacząć zwalniać. Gdy stopiątka się już ślizga zawsze i wszędzie to rozkład kładzie się na półkę, pod łokieć, przerwy zaczynają topnieć ale wtedy należy pomyśleć co się dzieje w Swingach z piasecznicą tylko z przodu... Miałem takie dwie służby, gdzie jednego dnia sepsa na linii 11 z wariantem przez PKS, gdzie ślisko, jedna linia co 20 minut, wysypane 3/4 piasku przez jedno koło, uzupełniane, itd. a drugiego dnia było jeszcze gorzej ślisko ale stopiątka, nawet średnio na jeża wyregulowana prądowo, jazda komfort, bez walki z dużym momentem hamowania, naciskiem 2x jak w 105N na oś i miłością wozu do poślizgów w losowych momentach.
Jeśli prądy PERach reguluje się na zasadzie "pokręcę sobie czterema śrubkami" to wtedy strach wozem jeździć. Za to lepszej charakterystyki, niż dobrze wyregulowany rozrusznik, nie spotkałem w żadnym nieoporowym wozie. I żadne programy sterowania rozruchem i hamowaniem nie są lepsze niż dobry węglowy PSR ewentualnie dobrze wyregulowany PER.
W W-wie spotkałem się z opinią, że dobrze zgrane prądy w parówkach były ideałem pracy, cała reszta niskich podłóg może się tylko do tego zbliżać.
Z moich doświadczeń: tramicus (piasecznice tylko na 1 osi) wysypuje piasek bardzo szybko. Jeśli nie nadużywać dodatkowego sypania to starcza na 4 godziny jazdy... Szacunkowo. Jeśli sypać dla komfortu (zacząć sypać przed rozpoczęciem hamowania-żeby piasek był pod trzecim wózkiem podczas hamowania) - starczy piachu na godzinę. Pesą jeździ mi się jak eNką... Na śliskim minimalne ruchy nastawnikiem, żeby jak najdelikatniejsze prądy były. A 805Na (mamy z PERami): jak dobrze wyregulowany to w planie przyjadę. Pamiętam 360+361 był kiedyś dobry na ślizgawki. Latem muł ale na śliskim zachowywał się idealnie.
Zaczynam się bać tych Pes, gdy czytam co o nich piszecie. W Škodzie 19T na jedną hamowaną oś przypada jeszcze większa masa, a nie spotkałem się z takimi problemami.
Swoją drogą wracam teraz z pracy stopiątką. Koleżance co rusz wóz wpada w poślizg. Zazdrości mi, że ja już skończyłem. Ona ma już dość jazdy ze względu na warunki, a ja przejezdziłem zmianę bezproblemowo.
A istotnie wozy mułowate z reguły dobrze jeżdżą jesień-zima. Na śp. Dąbiu niektóre wozy miały sezonowo ustawiane prądy.
Przyzwyczaj się Tomku. A rozpisaliście przetarg razem z obsługą serwisową tych wagonów? Jakbyś spojrzał na naszą ewidencję zjazdów awaryjnych, to Pesy są obecnie na 1. niechlubnym miejscu. W zasadzie jak się zepsujesz na trasie, to nawet nie ma czego tym spychać, a Pan kontroler "dopinać ile się da" poszedł już na emeryturę